Zielony listek powraca jako znak rozpoznawczy młodych, początkujących kierowców. Od 2016 roku zostaje wprowadzony okres próbny dla młodych i początkujących kierowców w którym to przez okres dwóch lat będą oni pod specjalnym nadzorem. Jeżeli w tym czasie popełnią trzy wykroczenie drogowe, stracą prawo jazdy i egzamin będą musieli zdawać ponownie.
Statystyki podają, że młodzi kierowcy w wieku od 18 do 25 lat powodują około 4 tysięcy wypadków drogowych w wyniku których giną codziennie trzy osoby. Brak doświadczania, szarżowanie na drodze oraz nadmierna prędkość to główne przyczyny tak dużej liczby wypadków. Dlatego też chce się zaostrzyć przepisy wobec młodych osób, które dopiero co uzyskały prawo jazdy. Co też czeka przyszłych młodych kierowców po zmianach?
Pierwsze zmiany dotyczą zielonego listka w który będzie musiał być oznakowany z przodu i z tyłu samochód, którym porusza się świeżo upieczony kierowca. W nowej ustawie o kierujących można przeczytać, że taki znaczek będą musieli przyklejać na szybie kierowcy, którzy mają prawo jazdy krócej niż pół roku. W każdej sytuacji – nawet, gdy młody kierowcy pożyczy auto na jeden wieczór, zanim ruszy będzie musiał przykleić w widocznym miejscu zielony liść. Brak znaczka ma być karany 500-zł mandatem. Zielony listek obowiązywać będzie początkującego kierowcę przez pierwsze 8 miesięcy okresu próbnego.
Według przygotowanego przez resort transportu projektu rozporządzenia, nalepka musi być okrągła, mieć średnicę 11 cm, a sam liść klonu ma być zielony na białym tle oraz mieć 10 cm wysokości i szerokości.
Zadaniem zielonego listka jest poprawienie bezpieczeństwa na drogach oraz oznakowanie początkujących kierowców, na których nowa ustawa nakłada również tzw. okres próbny.
Symbol zielonego listka dla niedoświadczonych kierowców był używany w Polsce od lat 70-tych XX wieku, a zniknął z naszych przepisów w latach 90-tych XX wieku.
Okres próbny dla osoby, która po raz pierwszy uzyskała prawo jazdy kategorii B, trwa 2 lata, począwszy od dnia, w którym został jej wydany ten dokument.
W okresie próbnym kierowca jest obowiązany odbyć między 4 a 8 miesiącem, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy, kurs dokształcający w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym oraz przedstawić staroście zaświadczenia o ukończeniu szkolenia i kursu przed upływem 8 miesiąca, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy. Takie trzy godzinne kursy prowadzić będą ośrodki egzaminowania.
W okresie próbnym, przed upływem 8 miesiąca, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy, kierującemu pojazdem zabrania się:
- przekraczania prędkości 50 km/h na obszarze zabudowanym;
- 80 km/h poza obszarem zabudowanym;
- 100 km/h na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej;
- kierowania pojazdem nieoznakowanym zielonym listkiem;
- podejmowania pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu określonego w prawie jazdy kategorii B;
- osobistego wykonywania działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu pojazdem określonym dla prawa jazdy kategorii B.
Podejmowanie pracy zarobkowej w charakterze kierowcy oraz podejmowanie działalności gospodarczej w charakterze kierowcy nie dotyczy osób, które uzyskały kwalifikację wstępną lub kwalifikację wstępną przyśpieszoną, określonych w przepisach rozdziału 7a ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym.
Zgodnie z powyższym zapisem młody kierowca nie będzie mógł przekroczyć w terenie zabudowanym 50 km/h, a poza terenem zabudowanym 80 km/h oraz będzie musiał być oznakowany zielonym listkiem. Taki listek poinformuje stojącego z radarem policjanta, że to początkujący kierowca i po trzykrotnym przekroczeniu prędkości zostanie odesłany na ponowny egzamin.
Problem jednak w tym, jak zostanie potraktowany taki kierowca, który wlecze się 50 km/h w mieście gdzie prędkość została podniesiona do 70 km/h czy 80 km/h na autostradzie A4. Już dziś trąbienie, wyzwiska i niewybredne gesty są codziennością na naszych drogach. To między innymi ma rozwiązać zielony listek. Ale czy kierowca pędzący z prędkością 140 km/h na autostradzie zobaczy zielony listek?
STOP. Ja sam znam odpowiedź. DLATEGO ŻE prawo ustalają identyczni 40-50-60 -letni idioci, którzy sami sobie nigdy w życiu nie nałożą obostrzeń bo po co mieliby wkładać na swoje własne plecy ciężki plecak? To dokładnie tak jak w przypadku posłów, którzy wypłaty poselskie zmniejszaliby dopóty, dopóki sami nie zostaną posłami.
Listek też jest ideą do kitu – sam mam naklejony sam z siebie i stojąc na prawidłowym pasie i wszystkiego dokonując prawidłowo ktoś na mnie trąbi. TO JEST GENERALNIE DOBRE ALE NIE W TYM CHAMSKIM KRAJU. Po zdaniu egzaminu dosyć twardo zderzyłem się z chamstwem i grubiaństwem polskich dróg i nie życzę nikomu żeby był oznakowanym kozłem ofiarnym. Zaraz po zdaniu egzaminu zacząłem jeździć przepisowo 50 km/h w mieście, bo tyle przewiduje ustawa. Efekt? Trąbienie i masowe wyprzedzanie, a to naprawdę nie jest wygodne kiedy przed Tobą wyrasta kolumna samochodów i jesteś otrąbiony z każdej strony. Bo „doświadczonym” kierowcom się spieszy. To wobec nich powinno się założyć takie obostrzenia żeby ukrócić ich brak kultury i wywyższanie się na drodze.
No cóż, kulturę również na drodze wynosi się z domu. Zachowania mamy, taty za kierownicą powielają później ich pociechy.
Patrząc na wchodzące od kilku lat zmiany widzę pewną patologię. Zastanawiam się, jakim cudem kierowcy, którzy zdawali egzamin na prawo jazdy 20-30 lat temu, kiedy egzamin był w stosunku do dzisiejszego dużo łatwiejszy, żeby nie powiedzieć „prawo jazdy za osełkę masła” dzisiaj jeżdżą generalnie bezwypadkowo i nikt ich za potencjalnych zabójców, nie uważa. Natomiast nas – ludzi którzy w dużej części nie wyjeździli 30h z instruktorem, tylko dużo więcej, niektórzy nawet drugie tyle, bo egzamin jest cholernie upierdliwy i niejeden doświadczony kierowca by go nie zdał (skoro niektórzy potrafią uwalić za to że komuś dłużej schodzi z zapięciem pasów, bo coś się dzieje z zamkiem), którzy testy zdawaliśmy nie znając pytań, obarcza się zbiorową odpowiedzialnością za paru owszem, idiotów którzy chcąc zaszpanować doprowadzili do tragedii. Niech mi ktoś odpowie na pytanie, dlaczego nie działa to w przypadku niedowartościowanych 40-letnich facetów, którzy chcąc zaszpanować przez 20-letnią kochanką także doprowadzają do wypadków? Masa wypadku ma miejsce właśnie dlatego, że ktoś jeździ już 10-20 lat i myśli że wie o aucie wszystko – i może i wie, tylko że to usypia jego ostrożność i nieszczęście gotowe.
To prawda, że egzaminy na prawo jazdy są coraz trudniejsze ale i liczba samochodów oraz nasilenie ruchu jest większe niż 20-30 lat temu. Statystyki wskazują, bez względu na to jaki mamy stosunek do statystyk, że osoby w wieku 18-25 lat popełniają najwięcej wypadków drogowych. Co 3 osoba. która ginie na polskich drogach ginie w wyniku wypadku którego sprawcą był kierowca w wieku 18-25 lat. Zakłady ubezpieczeniowe kalkulując stawkę ubezpieczenia biorą między innymi pod uwagę wiek oraz okres posiadania prawa jazdy przez ubezpieczającego.
To nieprawda, że wieloletni kierowcy jeżdżą bezwypadkowo. Jesteśmy na drugim miejscu (ale od końca – na pierwszym jest Rumunia) pod względem umiejętności kierowania pojazdem oraz wypadkowości w Europie. Na polskich drogach co tydzień giną 62 osoby. Ta wypadkowość co roku maleje, ale ciągle jesteśmy w czołówce.
Czy dobrze rozumiem? Zdałam egzamin w październiku 2013 roku, czyli na nowych zasadach, ale okres próbny mnie nie obejmie bo wchodzi on dopiero od stycznia 2016 roku? Proszę o potwierdzenie, z góry dziękuję.
Dobrze pani rozumie.
To bardzo mnie cieszy fakt, że jeszcze nie obowiązują mnie te obostrzenia. Dziękuję bardzo za odpowiedź.